Jaka jest rola transkreacji?

Z pewnością każdy z nas kiedyś zadał sobie pytanie, dlaczego oglądany przez nas film, serial, program tak dobrze wpisuje się w znane nam polskie realia, odzwierciedla humor i nawiązuje do znanych wszystkim nam satyrycznych zwrotów, powiedzeń, sytuacji?

Bywa też na odwrót – kiedy czujemy, że tłumaczenie odbiega od specyfiki języka i wręcz wypacza kontekst, nie spełnia oczekiwań, nie oddaje charakteru tekstu lub nawet – skutecznie bulwersuje.

Chcesz zostać Tłumaczem?

Transkreacja, czyli kreatywne tłumaczenia

Czyż emocji nie dostarcza nam po dziś dzień tłumaczenie tytułu znanego wszem i wobec szerokiej publiczności filmu „Dirty Dancing” ? (w polskim tłumaczeniu „Wirujący seks”). Co autor tłumaczenia miał na myśli wypaczając sens tytułu? Czy był to chwyt reklamowy mający przyciągnąć dorosłych odbiorców do kin lub zniechęcić rodziców do wysyłania młodzieży na seans? Jak w rezultacie opisać do jakiego stopnia tytuł nie nawiązuje do istoty filmu, którym jest taniec, a raczej – pasja do tańca bez względu na wszystko?

Można by podjąć podobną dyskusję w odniesieniu do innych tytułów, uznanych za najgorsze przykłady tłumaczeń, takich jak:

„Orbitowanie bez cukru” („Reality Bites”)

„Pół żartem, pół serio”  („Some like it hot”)

„Towarzysze broni”  („La Grande Illusion”)

„Za wszelką cenę” („Million dolar baby”)

„Szklana pułapka” („Die Hard”)

„Liberator” („Under Siege”)

Efekt transkreacji? Niekiedy daleko od oryginału.

Nie potrzeba wybitnego lingwisty by wyczuć, że te nieudolne tłumaczenia odbiegają od oryginału w stopniu znacznym. Dla przeciętnego użytkownika języka dysonans ten jest wyczuwalny już na pierwszy rzut oka, czy ucha.

W ewidentny sposób proces transkreacji został tu pominięty, lub przesadnie zastosowany, tak czy inaczej – wypaczony.

Przypomnijmy, że transkreacja to spolszczona wersja angielskiego „transcreation”, czyli połączenia dwóch słów: „translation” (tłumaczenie) oraz „creation” (tworzenie).

Jak zatem tłumaczyć, by dochować sztuki przekładu a jednocześnie trafić w emocje odbiorcy na rynku lokalnym?

Transkreacja  związana jest nieodłącznie z lokalizacją, czyli dostosowaniem do określonego rynku. Z tego powodu Tłumacz zajmujący się transkreacją, powinien wykazywać cechy potwierdzające kompetencje kulturowe, czyli  wiedzę o społeczeństwie wraz z jego wartościami, zachowaniami, językiem. Są to niezbędne elementy, które umożliwiają całościowe zrozumienie przekładanego tekstu, jednocześnie ułatwiające przekazanie treści przeznaczonych dla odbiorcy.

Transkreacja to nieustanny proces nauki

Wiąże się to z nieprzerwanym procesem nauki, śledzeniem zmian i  wydarzeń w danym kraju,  ciągłą ewolucją języka, który podlega nieustannym modyfikacjom wraz z nastaniem kolejnych pokoleń, wpływom zagranicznym (napływy ludności), modom i trendami.

Cała ta wiedza społeczno-kulturowa w połączeniu ze znajomością tematyki, czy dotyczy to wąskiej specjalizacji, czy też szerszej dziedziny, powinna iść w parze z wysokimi umiejętnościami literackimi. Inaczej mówiąc, potrzebne jest tutaj lekkie pióro czy łatwość w redagowaniu tekstów. To z pewnością sztuka znana copywriterom, ale copywriter to nie tłumacz – transkreator.

Wyjaśnijmy różnice pomiędzy 2 rolami* (źródło: translax.eu)

Transkreator

  •  Posługuje się co najmniej dwoma językami w stopniu bardzo dobrym.
  • Specjalizuje się w tworzeniu przekładu, który jest oparty na tekście oryginalnym.
  • Posiada specjalistyczną wiedzę w co najmniej dwóch kulturach; rozumie niuanse tekstu źródłowego i potrafi znaleźć ich odpowiedniki tworząc przekład.
  • Przystosuje produkt w ten sposób, żeby został dobrze przyjęty przez rynek/grupę docelową.
  • Zwróci klientowi uwagę na różnice i problemy kulturowe pojawiające się przy lokalizacji produktu
  • Posiada większe uprawnienia, jeśli chodzi o ingerowanie w wizerunek marki i ostateczny wygląd produktu

Copywriter

  • W większości nie posługuje się językiem obcym na poziomie zbliżonym do transkreatora.
  • Tworzy od zera, nie opierając się na żadnym tekście źródłowym. Nie bazuje również na emocjach i reakcjach, jakie ten tekst już wzbudza.
  • Specjalizuje się w określonych dziedzinach, na przykład: marketing, branże
  • Nie gwarantuje globalnej jednolitości, jeśli chodzi o markę. Tworzony przez niego tekst/produkt nie będzie posiadał cech wspólnych ze swoimi zagranicznymi odpowiednikami.

Transkreacja to po prostu połączenie obu tych ról. Musimy jednak pamiętać, że o ile w tłumaczeniu zachować należy strukturę niemal identyczną, jak w tekście oryginalnym, transkreacja dopuszcza margines zmian, podobnie jak w kwestii samego stylu. Celem jest bowiem przystosowanie informacji do grupy docelowej. Wymaga to często zastosowania zmian w treści, tak, by odbiorca wychwycił niuanse lokalne, zrozumiał przekaz emocjonalny.

Jakie są zatem cechy dobrego Transkreatora? 

  • Funkcjonuje w kulturze danego państwa i zna wszystkie cechy przypisane do jego mieszkańców (mentalność, humor, zasady i normy społeczne)
  • Posiada umiejętności interpretacji emocji, znaków, gestów
  • Wykazuje umiejętności copywritera
  • Ma wiedzę z zakresu marketingu
  • Posługuje się biegle językiem kraju (posiada znajomość terminologii dostosowanej do pisanych tekstów)
  • Opanował umiejętności kreatywnego pisania („lekkie pióro”)

Jakie elementy w tekstach podlegają transkreacji?

Mogłoby się wydawać, że samemu procesowi transkreacji podlega jedynie tekst, ale to byłaby tylko część prawdy. Całościowy zabieg obejmuje wiele płaszczyzn. Najbardziej znaną z nich jest sfera związana ściśle z NAZWĄ MARKI.

Zdarza się, iż nazwa marki wywołuje zdziwienie, śmiech albo oburzenie. Należy pamiętać, iż język ciągle ewoluuje, wyrazy, które jeszcze parę dekad temu wzbudzały kontrowersje przyjmują inne znaczenie – tracą na swej emocjonalności, przestają szokować, używane są w różnych kontekstach, w zależności od sytuacji. Bywa też odwrotnie, czasem jedno znaczenie wyrazu mnoży się w kontekstach i tylko umiejętność oceny jego zastosowania może nas uratować przed złym odczytaniem intencji autora.

Rozwój branży tłumaczeniowej doprowadził nas do transkreacji

Weźmy pod lupę niewinny „całus” we francuskiej wersji językowej

Le baiser (rzeczownik, r.m) – pocałunek, całus

Baiser (czasownik) – pocałować, całować

Przez lata samo słowo ewoluowało od znaczenia najbardziej pozytywnego, poprzez konotacje pejoratywne. Wyraz ten  dziś – stosowany również jako czasownik, tak bardzo zmodyfikował swoje znaczenie, że zastosowanie go w nazwie firmy byłoby jednoznaczne z marketingowym samobójstwem (kontekst – oszukać, wywieść w pole, zawieść, posiąść seksualnie)

Producent żarówek marki Osram z pewnością z nie przewidział, iż 100 lat później na rynkach wschodnioeuropejskie nazwa ta wzbudzi niewłaściwe konotacje. Nazwa „Osram” została  bowiem zarejestrowana w Urzędzie Patentowym w Berlinie 17 kwietnia 1906 roku jako marka handlowa firmy Deutsche Gasglühlicht-Anstalt. Nazwę utworzono z połączenia nazw dwóch metali: osm i wolfram. No cóż, na początku XX wieku nikt nie myślał jeszcze o transkreacji.

Transkreacja w marketingu. Zamiast tłumaczenia. Always.

Będąc lingwistą – tłumaczem trudno nie doszukiwać się znaczeń słów w języku obcym nie poddawać ich analizie.

Są jednak sytuacje, w których dokonanie bezpośredniego tłumaczenia nazwy może doprowadzić nas do groteski. Wyobraźmy sobie znane nam marki z polskim tłumaczeniem na etykiecie:

Always („zawsze”)

Vanish („zniknij”)

Black Red White („Czarny Czerwony Biały”)

Sharp („ostry”)

Dove („gołąb”)

Play („graj”)

Old Spice („stara przyprawa”)

Możemy też pokusić się o kierunek odwrotny. Jak wyglądałyby dosłowne tłumaczenia nazw polskich firm*? (źródło www.medium.com):

Gorący trójkąt

(Pizzeria w Białymstoku)

Lodziarnia Zimny Drań

(Działalność w Gliwicach)

Ministerstwo Wakacji

(Biuro podróży w Wadowicach)

Samo Spadło Centrum Serwisowe

(Serwis naprawy smartfonów w Poznaniu, który — jak widać po nazwie — doskonale rozumie, w jaki sposób telefony się psują)

Brudny Harry

(Agencja sprzątająca z Warszawy)

Twarde Pierniki

(Spółka Akcyjna, będąca klubem sportowym z Torunia)

Lepiej się ubierz

(Sklep z używaną odzieżą w Gdyni)

Człowiek Interesu

(Doradztwo gospodarcze z Wrocławia)

Luz Bluz

(Firma z Bydgoszczy, sprzedająca bluzy)

Kolory mają znaczenie. Również w transkreacji.

Podczas procesu transkreacji należy uwzględnić również znaczenie KOLORYSTYKI.

Znajomość różnic w symbolice kolorów w różnych krajach jest niezbędna. Na przykład biały w Chinach i Japonii jest kolorem żałoby, w Ameryce Łacińskiej czerwony kojarzony jest ze śmiercią. W Europie tę samą funkcję spełnia kolor czarny. Kolor niebieski w Holandii uznany jest za ciepły, budzący sympatię, w Szwecji ten sam kolor odbierany jest jako zimny, a na Dalekim Wschodzie kojarzy się ze śmiercią. Ze względów religijnych zalecane jest na przykład nieużywanie koloru zielonego w reklamach w krajach muzułmańskich podczas, gdy ta sama barwa w Polsce łączona jest ze szczęściem i nadzieją.

Magia liczb i symboli w transkreacji

Również liczby mogą mieć odmienne znaczenia. W naszej kulturze za liczbę pechową uznaje się „13”, podczas, gdy w Japonii za takową uchodzi „4”. 

Kolejnym elementem istotnym w procesie kreowania treści są SYMBOLE. Tutaj olbrzymie rolę odgrywa wiedza na temat konotacji wedle antonimów: szczęście-nieszczęście, zdrowie – choroba, życie-śmierć, ludzkie-boskie.

Na przykład sowa w krajach europejskich traktowana jest jako ptak mądrości, natomiast w Indiach jako ptak przynoszący nieszczęście. Podobnie z tygrysem, wężem, krową, słoniem czy jaguarem. Dlatego przy wyborze opakowania produktu jako elementu promocji należy brać pod uwagę nie tylko wyobrażenia o określonym symbolu, ale także religię.

Relatywizm kulturowy – klucz do efektywnej transkreacji

CZYNNIK KULTUROWY stanowi nieodzowny element  treści przekazów reklamowych w poszczególnych krajach ze względu na postrzegane różnice w mentalności, edukacji, a nawet rozbieżności wynikające z położenia geograficznego czy klimatu. Dobrym przykładem jest niemiecka  racjonalność, szwedzka prostota, szwajcarska dokładność, we Francji znaczenie ma estetyka, ekstrawagancja, erotyzm i kreatywność. W Wielkiej Brytanii z kolei stawia się na humor i ironię. 

Wiąże się z tym również wiedzą o kulturze w jej najszerszym wymiarze. Od arcydzieł narodowych do popkultury, od wieszczów przez celebrytów. Stanowią oni bardzo częsty element odwołania, przykładu, znaczenia, specyfiki np. stylu, języka, gestu jako nośnika treści.

Transkreator musi znać niuanse kulturowe

Doskonałym przykładem jest nasz „gest Kozakiewicza”, czy powiedzenie „sorry, taki mamy klimat”, lub mickiewiczowski cytat: „ciemno wszędzie, głucho wszędzie”, czy też przywitanie Owsiaka: „się ma” lub prezydenckie stwierdzenie: „nie chcem, ale muszem”.

Tworząc postaci filmowe należy pamiętać, że ich wygląd, osobowość, język, jakim się posługują, muszą wpisywać się w narodowy charakter. Właściwie skonstruowana postać to taka, której zachowanie czy wypowiedzi nie pozostawiają niedomówień chyba, że jej twórcom zależy na zbudowaniu właśnie takiej wieloznaczeniowości jako chwyt reklamowy.

Dobre przykłady transkreacji 

Nie można w tym miejscu nie przywołać genialnej postaci Shreka czy Osła. Genialna wręcz transkreacja sprawiła, że żarty bohaterów są zabawne również dla polskiego odbiorcy, dzięki wielu kulturowym i historycznym odniesieniom w dialogach. Bawią i śmieszą wszystkie pokolenia. Nadrzędnym celem są tutaj analogiczne emocje u odbiorców korzystających z tekstu oryginalnego, jak i tych korzystających z adaptacji.

Świetnym przykładem zastosowania transkreacji jest komiks Spider-Man India. Autorzy zdali sobie sprawę, że amerykański Spider-Man w żaden sposób nie nadawał się na indyjski rynek. Stworzono zatem wersję, według której bohater – Pavitr Prabhakar, ubrany na styl hinduski  – jest rodem z Indii. „Lokalizacja” postaci pod docelowego odbiorcę sprawiło, że czytelnicy w Indiach kupowali komiks o wiele chętniej ze względu na dostosowanie postaci i treści do ich rzeczywistości.

Jakie znaczenie ma transkreacja w tłumaczeniu stron www?

Transkreacja okazuje się również nieoceniona w przypadku tłumaczenie STRONY INTERNETOWEJ. Wyszukiwane frazy mogą być zupełnie inne w poszczególnych kulturach. Dosłowne, literalne tłumaczenie nie przyniesie pożądanego efektu marketingowego. Aby zachować korzystne wyniki SEO, należy wpasować się w autentyczne frazy, którymi posługują się zagraniczni użytkownicy. 

Tłumacze specjalizujący się w tłumaczeniach marketingowych z pewnością o tym wiedzą. 

Transkreacja w marketingu

Teksty marketingowe różnią się od tekstów zwykłych i powinny być tłumaczone z uwzględnieniem tych różnic. Wynika to z prostego faktu – tłumaczenia mają trafić do odbiorcy i wywrzeć na niego pożądany, zakładany przez autora, wpływ, wywołać emocje, nakłonić do określonego zachowania, np. przekonać konsumenta do zakupu danego produktu lub wykreować dany wizerunek firmy.

Wyróżnia je przede wszystkim styl – ma przyciągnąć uwagę konkretnej grupy docelowej, do której jest dostosowany. Teksty skierowane do młodzieży będą używały innego języka, znaków, symboli niż te, których odbiorcami są osoby starsze.

Nie tylko słowa, ale i środki wyrazy artystycznego

Nie tylko dobór samego języka jest tutaj istotny, liczą się również środki wyrazu artystycznego, czyli różnego rodzaju zabiegi formalne i stylistyczne, kształtujące formę tekstu, kreujące sposób jego odbioru oraz ujmujące jego treść w określone ramy.

Należą do nich np. epitety – najbardziej powszechne w reklamach, np. „Najlepsze dla mężczyzny”, “Coś niesamowitego”, „Niewiarygodnie szybki; – homonimy – użycie słów, które mają kilka znaczeń, wskutek czego reklama staje się dwuznaczna, czy kolokwializmy np: “Czacha dymi”.

A co z transkreacją żartów?

A co jeśli trafi nam się żart? Jak sobie poradzić z przetłumaczeniem go w taki sposób, by nie wypaczyć jego sensu oraz puenty, nie pozbawić śmieszności a jednocześnie umiejscowić kulturowo?

Pamiętajmy, że dowcipów nie da się przetłumaczyć dosłownie, więc nawet nie próbujemy, zresztą to najgorsze co moglibyśmy zrobić. Należy przystosować się do grupy docelowej, dla której przekładamy dany komizm. Czasem wystarczy pozmieniać tożsamość bohaterów dowcipu i problem z  głowy.

Co kraj, to inne poczucie humoru

Do tego jeszcze dochodzi mentalność. Każda narodowość ma inne przypisane sobie poczucie humoru. Dobrym przykładem jest tutaj absolutnie abstrakcyjne poczucie humoru mieszkańców Wielkiej Brytanii. Taki Monty Python – niewątpliwie ikona kinematografii – bardziej śmieszy Anglika, niż Polaka.

Tłumacząc dowcipy należy liczyć się z rozbieżnościami między tekstem źródłowym a docelowym. Odejście od źródła nie jest w tym momencie żadnym grzechem. Aby wywołać uśmiech, trzeba nabrać trochę dystansu, zmienić perspektywę.

Polski Wąchock zamieni się we francuskie Caen, angielskie Bridgwater w niemieckie Posemuckel.

Niuanse kulturowe w transkreacji potocznych powiedzonek

Problem dotyczy nie tylko żartów, ale też różnych, typowych dla danego języka powiedzonek. Np. niemieckie „Warum ist die Banane krumm” to odpowiednika  zwrot: „Czemu? Bo nie ma dżemu”. A przecież to nie jest to do końca to samo. W tej sytuacji, nie ma to większego znaczenia, ważne, by budziło podobne konotacje.

A co zrobić z polską @ małpą? Rosjanie mają psa. W niemieckim są aż dwa podobne określenia die Affenschaukel oznaczające „małpią huśtawkę” oraz der Affenschwanz, czyli „małpi ogon”. Holendrzy określają @ jako małpi ogonek – apenstaartje. Tak samo jest w rumuńskim czy serbskim. W duńskim i norweskim  małpkę nazywa się grisehale, co oznacza „świński ogon” a już w szwedzkim kattsvans, czyli „koci ogon”. 

Nie możemy także zapomnieć o emocjach. Przykładem jest zastosowanie sloganu: ‘’I just like it’’, zamiast „I’m lovin it” w marketingowych  sloganach i banerach McDonald’s w Chinach, kraju, który nie akceptuje ukazywania silnych emocji w miejscach publicznych.

Gdy transkreacji brak…

Konsekwencją braku zlokalizowania produktu na danym rynku, czyli zaadoptowania słownictwa i konotacji kulturowych do tłumaczenia, może być katastrofalne w skutkach. Z taką sytuacją właśnie zetknęły się linie lotnicze American Airlines reklamując wysoki standard lotów biznesowych dzięki obiciu foteli podróżnych skórą. Stworzone zostało nawet hasło „Fly in leather”, czyli „Lataj na skórze”. Zdanie to w języku hiszpańskim brzmiało „Vuelo en Cuero”, tyle, że w języku potocznym zwrot „en cuero” znaczy po prostu „nago”. Czy biznesmen chciałby latać nago? Żaden to komfort.

Innym przykładem, jeszcze bardziej dewastacyjnym w skutkach, było wierne przełożenie przez Tłumacza treści krótkiego ogłoszenia o pracę, z przeznaczeniem na rynek ukraiński.  W tłumaczeniu zostało użyte słowo ШВАЛЬ, mające oznaczać „szwaczkę, krawcową”. Niestety wyraz ten został odczytany zgoła inaczej, zyskując wydźwięk pejoratywny jako „swołocz”, co doprowadziło klienta nie tylko do utraty dobrego wizerunku, ale i mienia.

Wymyślone z latach 70 hasło reklamowe w tłumaczeniu „Nothing sucks like Electrolux” na potrzeby sprzedaży najnowszego modelu odkurzacza było trafne, jeśli chodzi o brytyjski rynek. Czasownik „to suck” (ang. ssać, ciągnąć) w Wielkiej Brytanii nie miał negatywnych konotacji. Slogan został jednak przekornie zaadoptowany przez Amerykanów, dla których „it sucks” oznacza po prostu „to jest do bani”.

Reklama Pepsi z lat 60 z amerykańskim hasło „Come alive! You’re in the Pepsi generation” (ang. Obudź się do życia! Jesteś z pokolenia Pepsi) zostało przetłumaczone w Chinach jako „Pepsi brings your ancestors back from the grave” (ang. Pepsi przywraca życie Twoim przodkom). Niestety Chińczycy odczytali slogan zbyt dosłownie.

Najbardziej kosztownym wynikiem braku transkreacji był efekt kampanii  przedstawicieli koncernu Mitsubishi wprowadzający na rynek model Pajero.

Nazwa ta pochodzi od kota występującego w rejonie Patagonii. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, iż niestety w niektórych krajach nazwa ta ma bardzo pejoratywne znaczenie (“onanista”). Hasło nie znalazło poparcia wśród konsumentów.

Na rynku samochodów takie wpadki zresztą nie są rzadkością, co można powiedzieć o modelu Mazdy LaPuta (w hiszpańskim  – kobieta lekkich obyczajów) czy Nissana Moco (w hiszpańskim –  „wydzielinal z nosa”)

„Co kraj to obyczaj” 

To powiedzenie zdaje się odzwierciedlać istotę problemu transkreacji. Ten sam produkt, ta sama oferta, a inne podejście.

Kiedy pewna firma farmaceutyczna chciała wprowadzić swój produkt antykoncepcyjny dla kobiet z dwóch innych grup docelowych – anglojęzycznej i  latynoamerykańskiej, stworzono kampanię z pozoru tylko o identycznych środkach przekazu. Zwracano bowiem uwagę na aspekty postrzegania jako elementy kluczowo ważne. W ten sposób głównym celem angielskiej wersji była wygoda, a hiszpańskiej –  wolność wyboru. Dlaczego? Dostosowanie treści podyktowane było badaniami na temat motywacji kobiety w każdej z grup demograficznych do wyboru produktów antykoncepcyjnych.

Transkreacja okazała się niezbędna w przypadku luksusowej marki samochodów ROLLS ROYCE SILVER MIST. Na rynku niemieckim te  auta pojawiły się pod zmienioną nazwą SILVER SHADOW, ponieważ dla Niemców słowo MIST zawiera pejoratywny przekaz oznaczając: ‘gnój, obornik’.

Gdy producent mikroprocesorów Intela chciał skopiować swoją kampanię „Intel: Sponsors of Tommorow” na rynek brazylijski, badania wykazały, że taka wersja tego hasła w języku portugalskim oznacza, że ​​Intel nie dałby gwarancji dotrzymania danego słowa. Należało zatem zmodyfikować hasło.

Problem nieprzekładalności treści

Chiny jako kraj stanowią doskonały przykład problemu „nieprzekładalności treści”, wynikającej z różnic kulturowych. Chińczycy przywiązują dużą wagę do nazw i terminów, które są nośnikami pewnych treści metaforycznych. Stąd  wiele marek można znaleźć na tamtejszym rynku pod zmienioną nazwą. Czasem jest to zmiana kosmetyczna, w innych przypadkach konieczne jest całkowita modyfikacja. Tak oto Coca-Cola na rynku chińskim znana jest jako Kekoukele (słowo kojarzące się z zabawą i dobrym smakiem), a Reebok, znany jest w Chinach pod nazwą Rui Bu („szybkie kroki”).

Jako Tłumacze musimy zdać, iż nie tylko różnice kulturowe warunkują sposób, w jaki musimy podejść do problemu samego przekładu, z zachowaniem jego wiarygodności a jednocześnie przekazaniu treści budzących te same, uniwersalne emocje.

Pamiętajmy, że nośnikiem samych zawiłości językowych są metafory, skróty myślowe, charakterystyczne dla języka reklam, intonacja, gra słowna.

Dobrym przykładem są reklamy francuskie. Zauważalny jest pewien rodzaj gry schematami za pomocą słów takich, jak: piękno, erotyka, ekstrawagancja i inne. Nastawienie jest skierowane bardziej na jednostkę niż na grupę – potrzeba bycia innym. Taki kierunek francuskich reklam – ku teatralnemu, erotycznemu, radosnemu powoduje, że stają się one pewnym rodzajem sztuki. Rzadko spotyka się tutaj reklamę w postaci wykładu i prezentacji różnych faktów, unika się także logicznej argumentacji.

W polskich przekazach reklamowych występuje natomiast język prosty i zrozumiały Informacje o zaletach produktów przedstawiane są często w formie prezentacji ekspertów, wykładów, z udziałem cieszących się dużą popularnością celebrytów eksponujących  korzyści, jakie można osiągnąć dzięki prezentowanemu produktowi.

Te delikatne niuasne dobrze widać w przypadku marki Renault. Jej francuski slogan brzmi: „Renault. Créateur d’Automobiles”, natomiast jego ekwiwalent polski: „Renault. Sztuka tworzenia samochodów”. Można jednak zauważyć różnice między wersją w języku źródłowym a jej tłumaczeniem w języku polskim. W sloganie francuskim nacisk położony jest na osobę „twórcy”, podczas gdy w tłumaczeniu polskim jego osoba została zastąpiona przez akt tworzenia. Autorzy tej zmiany zapewne kierowali się brakiem wybitnych ekspertów w dziedzinie konceptualizowania pojazdów na rodzimym rynku, stąd ryzyko, iż nacisk na “kreatora” nie odniósłby pożądanego efektu.

Na ile więc w transkreacji możemy odejść od tekstu źródłowego?

Musimy pamiętać, że Tłumaczenie zawsze powinno odpowiadać wizji Klienta. Kwestia ingerencji w tekst rodzi też pytania o zakres, w jakim może działać tłumacz. Jeśli tekst źródłowy jest napisany dość powierzchownie – czy tłumaczowi wolno zmieniać konwencję?

O ile autorzy nie wyrażą na to zgody – nie – nie zmieniamy stylu, możemy jednak zmienić elementy języka, które ten styl budują.

Jakie zabiegi językowe mogą nam w tym pomóc?

  • Skracanie zdań. Czasem mniej znaczy więcej, długie zdania brzmią często nienaturalnie i stanowią przerost formy nad treścią.
  • Usunięcie listy przymiotników. Zbyt duża ich ilość w zdaniu obciąża strukturę.
  • Wprowadzanie równoważników zdań. Ma za zadanie uniknięcia zdań podrzędnie złożonych
  • Modyfikacja interpunkcji. Przystosowanie interpunkcji do języka tłumaczonego

Pamiętajmy, że transkreacja opiera się na komunikowaniu tej samej idei w różnych językach. Zatem podczas tworzenia treści transkreator nie skupia się tylko na tłumaczeniu słów i zdań, ale operuje w sferze pojęć i wyobrażeń, znajduje odniesienia w kulturze, w elementach przynależnych do grup docelowych, słowem do wszystkiego,  z czym identyfikuje się odbiorca treści.

Dobry transekreator jest jak psychoanalityk – potrafi wydobyć wizję tego, co dla analizowanego obiektu kreuje i określa rzeczywistość uświadamiając odbiorcę, nazywając istotę rzeczy “po imieniu” w języku pojęć, jakim operuje.

Chcę zostać Transkreatorem, jak to zrobić?

Bądź świadom swojej wiedzy językowej. Słowa mają moc, korzystaj z nich tak, jak zrobiłby to odbiorca docelowy. 

Zanurz się w “kąpieli językowej” – otaczaj się językiem z wszystkich stron

Przyglądaj się użytkownikom danego języka, kulturze, zachowaniom, wzorcom

Śledź trendy językowe, podążaj za ewolucją języka

Czytaj treści ustaw o języku odnośnie wprowadzanych uproszczeń, uzusów, zapożyczeń itp.

Ustawicznie podnoś swoje kompetencje językowe 

Dokształcaj się jako tłumacz – dziel się doświadczeniem i korzystaj z wiedzy innych

Bierz udział w szkoleniach, webinariach tematycznych

Otwórz się na nowe wyzwania i uwolnij wyobraźnię

Może się okazać, że jesteś w tym po prostu dobry….